Był taki czas, gdy ogrodzone osiedle, wydzielone płotem i bramą od reszty bloków, z zatrudnianym ochroniarzem i monitoringiem było symbolem prestiżu. Na to rozwiązanie decydowali się zwykle deweloperzy, którzy lokowali swoje nowe inwestycje pomiędzy istniejącymi już blokami z wielkiej płyty. Faktycznie, na ich tle, nowe, zamknięte osiedle, wydawało się symbolem prestiżu. Czy dziś warto płacić więcej za nieruchomość na zamkniętym osiedlu?
Wyższy koszt, większe bezpieczeństwo?
Osoby, które rekomendują nam zakup nieruchomości na zamkniętym osiedlu, zwykle podkreślają, że na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać. Faktycznie, mieszkańcy są chronieni przed światem zewnętrznym za pomocą bramy i pracowników ochrony, a na teren mają prawo wstępu tylko oni i ich goście. Oczywiście, ma to swoją cenę: trzeba opłacać usługi firmy ochroniarskiej, dbać o monitoring, serwisować bramy i ogrodzenia, a i cena samej nieruchomości jest zwykle wyższa. Bezpieczeństwo nie ma ceny, tylko… Stałe monitorowanie naszych czynności ochrona, złożona często z tych samych, przez wiele lat trwających na posterunku osób skazuje nas z kolei na utratę prywatności. W końcu w niewielkim środowisku, po jakimś czasie dokładnie znamy swoje zwyczaje, a kto zna je lepiej od osoby, która monitoruje nasz czynności? Dbając o bezpieczeństwo, jednocześnie powierzamy nasze najskrytsze tajemnice ludziom, często przypadkowym i słabo wynagradzanym, którzy pewnego dnia mogą stanąć przed pokusą wykorzystania swojej wiedzy.
Izolacja
Zamknięcie zawsze oznaczało izolację. W początkach osiedli zamkniętych była to izolacja odbierana korzystnie: na osiedlach kupowali mieszkania ludzie o podobnym statusie materialnym, a to sprawiało, że poniekąd znajdowali potwierdzenie swojej zamożności. Zamknięcie dawało pozór unikania kontaktu z biedą czy problemami społecznymi. Z czasem mieszkania takie traktowano jako atrakcyjną inwestycję i wynajmowano. Mieszkańcy coraz częściej się zmieniali i nie tworzyła się zwarta społeczność. Taka rotacja nie sprzyjała i nie sprzyja budowanie dobrych relacji sąsiedzkich, wręcz pogłębia izolację i anonimowość, co z kolei sprawia, że nie można liczyć na pomocnego sąsiada.
Trudności komunikacyjne
Zamknięte osiedle oznacza, że na istniejącej już i dobrze funkcjonującej tkance miejskiej powstaje ogrodzenie. To jasne, że nikt nie patrzy na to przychylnie. Nagle znikają istniejące ścieżki, wydłuża się droga i dojazd staje się utrudniony. Osoby starsze czy dzieci nigdy nie są zadowolone, że na ich drodze wyrasta przeszkoda w postaci ogrodzenia. Z kolei, mieszkańcy osiedla zamkniętego nagle znajdują się w wydzielonym „getcie”, a to przecież nie jest pozytywne określenie. Mamy to do czynienia z oczywistą opozycją swój i obcy, tworzy się kategoryzacja społeczna, a ludzie mało utożsamiają się z lokalną społecznością. W wielu przypadkach ta izolacja bywa niebezpieczna: płoty, bramy, szlabany zdecydowanie utrudniają dojazd służbom przeciwpożarowym czy ratowniczym.
Czy warto zainwestować w mieszkanie na osiedlu zamkniętym?
Banałem byłoby stwierdzenie, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Jeśli rozważasz czerpanie zysków z najmu, dyskusja o tym, czy warto zapłacić za takie mieszkanie więcej, ma sens. Na pewno znajdziesz najemcę, dla którego bezpieczeństwo ma większe znaczenie niż prywatność, ale tylko wtedy, gdy rozważasz najem długoterminowy. Jeśli natomiast myślisz o najmie w krótkim terminie i zakładasz szybką i częstą rotację najemców, raczej zrezygnuj. Nie tylko obsługa najemców będzie bardziej kłopotliwa, bo przecież za każdym razem musisz wtajemniczać ich w skomplikowany system dostępu do mieszkania, ale też sąsiedzi mogą być zaniepokojeni. Wspomnijmy o jeszcze jednym: zamknięte osiedla zwyczajnie przestają być modne, pojawia się dziś raczej tendencja do myślenia o otwartości i integracji z lokalną społecznością.